Zapraszamy na wydarzenia

Brak wydarzeń tego typu

Zobacz na mapie Doliny Baryczy, gdzie znajdują się aktywne sołectwa

Pokaż większą mapę

Najnowsze video
Zapisz się do Newslettera
Znikające dzieło Pana Leona.

2011-04-26

Czasem odwzorowywał tymi swoimi pracami istniejące w okolicy obiekty (wiatrak, kościół i inne) a czasem miniatury powstawały w wyniku jego fantazji. Wszystkie prace, ręcznie wykonane, składały się na kompozycję osady – ogrodzone płotkiem - znajdowały się tam kapliczki, wiatrak, większe i mniejsze domki wkomponowane w zieleń.

Pięć lat temu robiłam zdjęcia tego, jak żartobliwie nazywałam, „niesułowickiego Madurodamu”. Wszyscy, którzy mieszkali w okolicy Milicza mówili patrząc na nie: „a tak znamy to – ładne jest”. Pojechałam po dwóch latach, domki stały za ogrodzeniem a Pan Leon wyszedł na ganek swojego domu i pokiwał głową – nic już nie mówił. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że Pan Leon nie żyje. Gdy nastała wiosna, wsiadłam na rower i pojechałam zobaczyć jak miniatury przetrwały zimę. Na miejscu domków jest trawnik z klombem, w głębi na podwórku dwa domki w bardzo złym stanie i rozłożone na elementy jakieś budowle. Szybko przekonałam mieszkańców Rudy Milickiej, że to co zostało, po odnowieniu, postawimy w widocznym miejscu naszej wsi. Pani Wisia – żona Pana Leona, zgodziła się i o ile mogłam zrozumieć żałowała, że ktoś tak późno zainteresował się pracami Pana Leona. Kilka razy powtarzała: „wcześniej” i „późno” – wskazywała, że poszczególne sztuki zostały zabrane w różne miejsca.

Moje żale. Przy ogólnej tendencji do pielęgnowania tradycji regionalnej i promowania kultury lokalnej, człowiek taki jak Pan Leon byłby otoczony opieką i pomocą za swego twórczego życia, zaś jego dorobek zostałby zabezpieczony i wykorzystany dla publicznego dobra po śmierci. Tak by było, gdybyśmy rzeczywiście, jako obywatele Unii robili to, co deklarujemy na wszystkie możliwe sposoby, gdy tylko jest nam to potrzebne.

Stało sie jednak całkowicie inaczej – dorobek Pana Leona został zmarnotrawiony jako jego prywatna własność i jako walor publiczny. Po prostu zniknął - po sztuce, po dwie, jak się zorientowałam w krótkim okresie czasu. Nie możemy mieć o to pretensji do Pani Wisi – jej i tak jest ciężko.

Najsmutniejsze w tym są dwie kwestie. Po pierwsze – już za życia Pana Leona należało go wspomóc jako regionalnego artystę i pomóc mu utrzymać w dobrej kondycji jego dzieło. Żadna z powołanych ku temu instytucji nie wykazała zainteresowania, ani zaniepokojenia ryzykiem zmarnotrawienia dorobku ludowego artysty.

Po drugie – tego typu miniaturowe skanseny stanowią jeden z najpopularniejszych sposobów promocji lokalnej; małe i duże miasta, zespoły wsi, parki narodowe na terenie Unii –prezentują takie obiekty. My – mając to niemal gotowe, do wykorzystania – beztrosko dopuściliśmy do jego zniszczenia. Winna jest i cześć z nas , którzy jako mieszkańcy, wykazali jednak zbyt małą aktywność, ale przede wszystkim organizacje, które promują teren i administracja lokalna.

Na tej ostatniej spoczywa szczególna odpowiedzialność. Administracja i instytucje publiczne oraz społeczne regionu dopuściły do utraty dorobku lokalnego artysty ale i straciły kolejną szansę na wypromowanie regionu przy wsparciu co najmniej czterech poważnych instytucji finansujących opiekę nad dorobkiem artystów regionalnych: 1/ Ministerstwa Rolnictwa w konkursie na najlepszy produkt promujący region; 2/ Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich; 3/ Programu „ Polska wieś – dziedzictwo i przyszłość”; 4/ Konkursu „Sztuka dla zmiany społecznej”. Częstokroć konstruowane są programy i wnioski finansowe w celu wypromowania czegoś w sposób sztuczny, nie korzystając z tego co będąc w zasięgu ręki wymaga jedynie dobrej woli i odrobiny urzędowej troski.

Dziś sprawy sztuki i finansów społecznych wiążą się ściśle. Fundusze, o które z racji braku rozwagi nie zdołaliśmy wystąpić to przecież cena wieloletniej pracy zmarłego człowieka. Na przyszłość powinniśmy jako zbiorowość unikać takich niedopatrzeń a z moich wędrówek po regionie wiem, że jest jeszcze sporo miejsc i dzieł rąk ludzkich do odkrycia i promocji.

Renata Gryglaszewska   23 kwietnia 2011 r.